niedziela, 5 lipca 2009

Duduk

Wielokrotnie słyszałam brzmienie tego instrumentu. A to w ścieżce dźwiękowej jakiegoś filmu, a to w jakimś kawałku muzycznym w radiu. I nie wiedziałam co to za instrument. Natomiast jego brzmienie było przejmujące, jedyne w swoim rodzaju. Podejrzewałam, że musi być to instrument ludowy, a brzmienie i skale podpowiadały mi jego wschodnie pochodzenie. No i się nie pomyliłam.


Duduk, bo tak właśnie nazywa się ten instrument, pochodzi z Armenii i jest jednym z najstarszych instrumentów dętych. Ponoć powstał jeszcze przed narodzinami Chrystusa.
Zlokalizowałam go dzięki gruzińskiemu zespołowi Urmuli, który był gościem Festiwalu Nowa Tradycja w Warszawce.
Jak widać przypomina flet. Jednak cala tajemnica tkwi w podwójnym stroiku (takie stroiki mają fagot i obój).

Najbardziej znanym artystą grającym na duduku jest Ormianin Djivan Gasparyn. Możemy go usłyszeć w ścieżce dźwiękowej Petera Gabriela do filmu "Ostatnie kuszenie Chrystusa", bądź w "Gladiatorze" Ridleya Scotta z muzyką Hansa Zimmera i Lisy Gerrard. Wydaje mi się, że w pierwszej Narni też pojawia się duduk. To scena, w której mała Łucja usypia przy dźwiękach melodii granej przez fauna, Pana Tumnusa, na instrumencie przypominającym dwa połączone flety. Muszę to sprawdzić.

Coś kusi mnie, żeby spróbować zmierzyć się z dudukiem... Kiedyś tam, przez 2 lata, miałam do czynienia z fagotem. Totalny przypadek. Ale doświadczenie pozostało.

piątek, 3 lipca 2009

John Zorn

Bartek Chaciński w swojej audycji wczorajszo-dzisiejszej (nadawanej oczywiście na falach radiowej dwójki) opowiadał o Johnie Zornie.
Saksofonista, kompozytor, menedżer. Gigant. Zorn zarządza nowojorską wytwórnią Tzadik Records (muzyka jazzowa, awangardowa, eksperymentalna - oparta ma korzeniach muzyki żydowskiej). Autorytarnie. A to przynosi efekty. Bartek prezentował płyty z serii Masada i Book of Angels. Klimaty żydowskie, awangardowy jazz, noise, uduchowiona wiolonczela... Gęsta, wymagająca, przykuwająca muzyka. To lubię.

Bartek przytaczał fragmenty jednego z nielicznych wywiadów Zorna. Interesujące. Twierdzi on m.in., że gitara elektryczna ma obecnie (wiek XX i XXI) takie znaczenie jak skrzypce w XVIII i XIX w.
John Zorn zarządza swoją firmą wbrew zasadom marketingu. Nie lubi mediów, pogardza dziennikarzami, nie wysyła do nich gratisowych płyt. Nie klepie po plecach, nie rozdaje uśmieszków. Tak więc nie znajdziemy w prasie amerykańskiej monograficznego artykułu o wytwórni Tzadik. A płyty sprzedają się w nakładach 40-50 tys. sztuk. Są oczywiście i takie, które rozchodzą się w ilości 500 kopii. I te pierwsze pracują na te drugie. Katalog Tzadika liczy sobie ok. 450 pozycji, jeśli dobrze pamiętam.

Dzisiaj nasz bohater wystąpi w Warszawce w ramach Warsaw Summer Jazz Days. Zdarzają się chwile kiedy żałuję, że mnie nie ma w stolicy. I to właśnie ta chwila.

piątek, 29 maja 2009